LITości!
„Jestem taki brzydki, to w porządku, bo ty też jesteś. Rozbiliśmy nasze lustra. Podoba mi się, nie będę pękać” – piosenka Nirvany, którą od zawsze lubiłem, ale jakoś nigdy nie kojarzyłem z tytułowym „Lithium”, choć z wykształcenia jestem geologiem.
Od czasu jej wydania w 1991 roku na znakomitej płycie „Nevermind”, przez te ponad trzy dekady, pieśń Kurta zyskała nowy wymiar, bo i najlżejszy pierwiastek wśród metali zyskał w tym czasie nowy wymiar, wymiar złota XXI wieku.
Niemniej tym razem nie będzie to lekcja z obrazów zielonego neokolonializmu. Lepiej temat przerobić obrazowo, przez oko sztuki.
Hałdy po wydobyciu litu na Atakamie, jako inne hałdy w przestrzeni postindustrialnej w innych częściach świata trwale zaburzają krajobraz, pejzaż. Te terra-deformacje wykonane ludzką ręką mogą, i powoli stają się, celami artystycznymi, land-artami, które mogą dać drugie życie zeszpeconemu wcześniej krajobrazowi. Można i tam niebawem spodziewać się wernisaży.
A co astronomowie zawdzięczają biologom na Atakamie? Przede wszystkim poszerzenia i zdefiniowania warunków, w których mogło by istnieć życie. Innymi słowy biolog daje astronomowi tabelkę zakresów różnych wartości, w których życie może zaistnieć. I astronom, zgodnie z tą tabelką, zaczyna badać przestrzenie, i miejsca w kosmosie, gdzie zakłada, że takie warunki mogą zostać spełnione, i może trysnąć życie.
I to wszystko dzięki prymitywnym, organizmom znalezionym w solankach litu. I jedni i drudzy patrzą uzbrojonym okiem, mikro i makro. Biolodzy przez mikroskop, astronomowie przez teleskopy, z których te największe i najsłynniejsze są właśnie na Atakamie, tam gdzie trwa obecnie IV epoka ekstrawertyczna, epoka wydobycia litu. Jedni i drudzy próbują pomóc w zrozumieniu kim jesteśmy, skąd przychodzimy, czy jesteśmy sami, etc.
Co ciekawe działa tam też niedawno otwarte polskie obserwatorium astronomiczne im. Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk, Obserwatorium Cerro Armazones (OCA), które zostało otwarte chwilę temu, 28 listopada, na wysokości 2817 m n.p.m. I co jeszcze bardziej niezwykle, szykuje się wspólny projekt obserwatorium i biennale sztuki współczesnej. I tenże projekt ma połączyć obrzeża sztuki i astronomii w jedną komunikatywną całość. Nauka i sztuka po kilku tysiącach lat znów razem!
A wszystko z pierwszej ręki, od artystki wizualnej Dagmary Wyskiel, która pochodzi z Krakowa, niemal co roku odwiedza rodzinę w Bielsku-Białej, także i mnie, ale na stałe mieszka i tworzy w Antofagasta w północnym Chile, tam gdzie brak litości na lit.
Pierwsza część książki Eduardo Galeano Otwarte żyły Ameryki Łacińskiej nosi tytuł „Nędza człowieka jako skutek bogactwa ziemi”, część druga „Postęp to podróż, która tylko nielicznym pozwala dotrzeć do celu” – to mocny wstęp do wystawy, której twórczynią jest Dagmara, która jeszcze uczy i trwa, do 08.12. Jeśli temat jw. zainteresował, polecam ją odwiedzić: