Select

Widgets

30 lat debiutu w Przekroju

By Marek Tomalik on 31 marca 2021

Dokładnie 30 lat temu, 31.03.1991 r., zadebiutowałem jako tzw. dziennikarz prasowy. Przez ok. 10 lat współpracowałem z Tygodnikiem Przekrój, czyli do czasu jego przeprowadzki z Krakowa do Warszawy.

Pisałem o podróżach ale i o muzyce. Z czasem dorobiłem się własnej rubryki „Nastaw uszu”, gdzie umieszczałem teksty najczęściej o dźwiękach z nurtu „indie”. To był bardzo dobry czas, bo z Przekrojem współpracowało się bezstresowo. Łączyły nas krótkie, bardzo treściwe rozmowy. Za wyjątkiem tej pierwszej, kiedy do tygodnika trafiłem z ulicy.

To było pół roku po rocznym pobycie w Australii. Miałem w rękach napisany tekst, jeszcze wtedy na maszynie, i z dużą niepewnością oddałem go sekretarzowi redakcji. – Niech pan przyjdzie za trzy dni – usłyszałem. Nie dawałem sobie żadnych szans i ociągałem. Ale w końcu nogi studenta geologii UJ zaniosły go na ulicę Retoryka kolejny raz. Przyjął mnie sam Redaktor Naczelny Mieczysław Czuma. To był słoneczny dzień, jak dzisiaj, i choć stał ode mnie kilka kroków pod rozświetlonym oknem, widziałem, że mój tekst jest mocno na czerwono pokreślony. – A więc porażka – pomyślałem, – i to sromotna! Czuma zauważył mój wzrok i strzelił mowę o tym, że niedawno redagował tekst kolegi ze Stanów, i że był jeszcze bardziej czerwony, i żeby się tym nie przejmować, bo mój tekst jest OK, i czeka na kontynuacje.

U mnie, odkąd pamiętam, w domu zawsze był Przekrój. Mama miała założoną teczkę w Ruchu i tam trafiał co tydzień. Stąd może ten mój ruch na „oswojone terytorium”. Dziś jest to Kwartalnik Przekrój, jedyny periodyk, który czytam, choć jest to inny już flow, niemniej bardzo mi z nim po drodze. I może jeszcze kiedyś dla Przekroju napiszę, może…

„Siedmiometrowy zbój” – tu pełny tekst mojej pierwszej pisanki >>>

Loading